ISSN 2081 - 6375
 
 
 
Nawigacja
Aktualnie online
bullet.png Gości online: 9

bullet.png Użytkowników online: 0

bullet.png Łącznie użytkowników: 31,759
bullet.png Najnowszy użytkownik: diakunka

Ostatnie komentarze
bullet.png Żeby napisać jedn...
bullet.png Już się boję co "...
bullet.png Szczerze powiem, że...
bullet.png Czy ten artykuł jes...
bullet.png Nie. Należy tylko p...
bullet.png Dzień dobry,mam pro...
bullet.png Rzeczywiście rodzic...
bullet.png No wreszcie. Od dawn...
bullet.png I nauczyciel wychowa...
bullet.png Właśnie gdzieś pr...
 
Nielegalna szkoła międzynarodowa
 


Nielegalna szkoła

British International School of Innovative Training działa w Łodzi od 2005 r. Reklamuje się jako elitarna szkoła międzynarodowa, której program zgodny jest z brytyjskim systemem nauczania. Jest powiązana z Instytutem Postępowania Twórczego i Akademią Humanistyczno-Ekonomiczną.
Otwarcie BIS było wydarzeniem: o perspektywach, jakie stwarzała dla regionu, pisała także "Gazeta". Bo dla miasta była szansą na ściągnięcie tu zagranicznych menedżerów wysyłanych na polskie placówki. Brak dobrej szkoły dla dzieci zniechęcił wielu z nich do osiedlenia się w Łodzi.
- Nawet nie rozważałabym oferty pracy w Łodzi, gdybym wiedziała, że nie ma tu szkoły dla moich dzieci - mówi matka jednego z uczniów. - Wierzyłam jednak w to, co szkoła pisała na stronie internetowej. Była mowa o certyfikatach prestiżowej organizacji zrzeszającej tego typu szkoły, o doskonałych nauczycielach, bogatej ofercie zajęć. Do głowy mi nie przyszło, że ta szkoła to fikcja.
Problemy narastały z miesiąca na miesiąc. Rodzice skarżyli się na brak sali gimnastycznej, biblioteki, na to, że dzieci zamiast obiecanych native speakerów uczą polscy nauczyciele, mimo że czesne pozostało bez zmian: 700 euro miesięcznie. Dziwiło ich, że nie ma śladu po zajęciach integrujących dla anglojęzycznych i polskich dzieci, a hinduscy uczniowie na obiad dostają wołowinę. - Sytuacje rodem z tragifarsy. Dzieci nie mogły się skomunikować z opiekunką ze świetlicy, bo ta nie mówiła po angielsku. Gdy się skarżymy, szkoła wysyła nam odpowiedź w języku polskim! Zażądaliśmy spotkania z władzami szkoły. Na spotkanie przyszedł prezes zarządu, który też nie mówił po angielsku. Zaprezentował nam mętny plan naprawczy, bez żadnych konkretów - dodaje matka, której dzieci uczęszczały do BIS.
W BIS uczyły się m.in. dzieci Antonio Melone, prezesa zarządu Indesit Company Polska. - Kiedy moja rodzina przybyła do Łodzi, wysłanie ich do British International School było naturalnym wyborem - opowiada prezes Melone. - Chodziły tam dwa lata. W trakcie edukacji okazało się, że szkoła nie ma odpowiednich certyfikatów. Wielokrotnie słyszeliśmy zapewnienia, że wkrótce placówka je dostanie. Tak się nie stało. Nie mogliśmy akceptować dłużej tej sytuacji, stąd dramatyczna decyzja o przeprowadzce z Łodzi do Warszawy. Teraz 16-letni syn i 11-letnia córka chodzą do stołecznej British International School. Dzięki Bogu, że tam trafiły. Nazwa ta sama, szkoły dzieli jednak przepaść. I nie jest to tylko kwestia certyfikatów czy też wielkości placówki. Okazało się, że nawet programy nauczania są inne. Z punktu widzenia edukacji moje dzieci straciły w łódzkiej szkole dwa lata i teraz muszą je ciężko nadrabiać.
Nie tylko prezes Melone zabrał dzieci z BIS. Ten rok szkolny kończyło w niej 14 uczniów (jeszcze rok wcześniej było ich 27). Ich rodzice wpadli w panikę, gdy dzieci przyniosły do domu świadectwa. - Dostały jakiś świstek bez pieczątek, podpisów, znaków wodnych, niczego. Sprawdziłam: żadna zagraniczna szkoła nie uzna takiego papierka - mówi jedna z matek. - Co więcej, okazało się, że o brytyjskiej szkole nie wie ani ministerstwo, ani kuratorium, a wydawane przez nią dokumenty są nieważne.

Sprawdzamy

Biuro rzecznika Ministerstwa Edukacji Narodowej: - Nic o tej szkole nie wiemy. Nawet jeśli jest afiliowana przy zagranicznej placówce, powinno to być nam zgłoszone. Tak mówi ustawa o systemie oświaty.
Agnieszka Pawlikowska, Wydział Edukacji Urzędu Miasta Łodzi: - Żadna tego typu placówka nie figuruje w naszym rejestrze szkół niepublicznych. Pod wskazanym adresem jest pięć szkół, także polska międzynarodowa podstawówka, i te szkoły otrzymują dotacje - 331,56 zł na każde dziecko. Nie ma mowy o brytyjskiej szkole.
Wiesława Zewald, łódzki kurator oświaty: - Prowadzimy nadzór jedynie nad Międzynarodową Szkołą Podstawową Edukacji Innowacyjnej w Łodzi. To jednak polska szkoła niepubliczna. Nie wiem, kto wydał zezwolenie szkole brytyjskiej i wedle jakich programów ta placówka uczy. Ta szkoła nie ma pozwolenia na działalność z MEN, nigdy też nie zgłasza się do nas. To samozwańcza szkoła.
Jeszcze raz MEN: - Szkoła, która nie funkcjonuje w rejestrze, wedle prawa nie istnieje. Jej działalność jest nielegalna, a wydawane przez nią świadectwa nieważne.
Szkoła na stronach internetowych chwali się swoją współpracą z prestiżową European Council of International Schools. Nie ma jej jednak w wykazie członków organizacji.
Marzena Podsiedlik, dyrektorka szkoły, mówi nam, że BIS dopiero stara się o akredytację Ministerstwa Edukacji. Jednak w trakcie autoryzacji wykreśla to stwierdzenie. - Uczymy wedle brytyjskiego programu nauczania. Oczekujemy na pełne członkostwo w organizacji Council of International Schools. Obecnie posiadamy status Prospective Member. Oznacza to, że szkoła ubiega się o akredytację tej organizacji - odpisuje nam Podsiedlik.
Pytana o świadectwa wystawiane przez szkołę, odpowiada: - Zgodnie z zaleceniami Council of International Schools dwa razy w roku szkolnym wystawiamy raporty o postępach w nauce z informacją o promocji do kolejnej klasy.
Kto sygnuje te dokumenty? - Od dwóch lat mamy uprawnienia, by używać na nich logo Council of International Schools - twierdzi Podsiedlik.
Prosimy o komentarz do opinii ministerstwa, że szkoła działa nielegalnie, a jej świadectwa są bezwartościowe. - British International School of Innovative Training in Lodz działa legalnie na prawach działalności gospodarczej i wydaje uczniom raporty o przebiegu edukacji zgodne z zaleceniami Council of International Schools - odpisuje dyrektorka.

źródło: gazeta wyborcza

Podziel się z innymi: Facebook Google Tweet This Yahoo
Facebook - Lubię To:


Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Newsletter
Aby móc otrzymywać e-maile z PEDAGOG SZKOLNY musisz się zarejestrować.
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

01. grudnia 2025 23:23
Dziękuję Wam za odpowiedzi❤️. W poradni do której dzwoniłam były one sprzeczne . Nauczyciele stwierdzili, że pismo brzydkie lecz czytelne . Dostosowania z komputerem RP nie uchwaliła.

21. listopada 2025 20:58
Poza tym kryterium powinno być to, czy rzeczywiście jego grafia jest tak zaburzona, że nie można absolutnie odczytać tego co napisał.

21. listopada 2025 20:56
Zgadzam się z Tomaszem. 8 lat pracował w szkole bez komputera, a tu nagle przy egzaminie musi. Rodzice mogą sobie naciskać. To jest decyzja rady pedagogicznej.

19. listopada 2025 22:41
lis - od dawna poradnie już nie wypowiadają się wprost ad. egzaminów; stwierdzają "tylko" czy ma dys-, itp. Więc zapisu być nie musi, ale powinien być wdrożony.

19. listopada 2025 19:40
Doradźcie proszę czy w opinii o dysgrafii musi być wprost zapis że uczeń może pisać egzamin E8 na komputerze? Uczeń nie wdrożony do komputera rodzice naciskają a ja nie mam pewności

Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
bullet.png jakie programy profi...
bullet.png zmiana orzeczenia
bullet.png doskonalenie (studia...
bullet.png pomoc pp - po "nowsz...
bullet.png szkolenie dla rady p...
Najciekawsze tematy
Brak tematów na forum