ISSN 2081 - 6375
 
 
 
Nawigacja
Aktualnie online
bullet.png Gości online: 9

bullet.png Użytkowników online: 0

bullet.png Łącznie użytkowników: 31,649
bullet.png Najnowszy użytkownik: AP2025

Ostatnie komentarze
bullet.png Żeby napisać jedn...
bullet.png Już się boję co "...
bullet.png Szczerze powiem, że...
bullet.png Czy ten artykuł jes...
bullet.png Nie. Należy tylko p...
bullet.png Dzień dobry,mam pro...
bullet.png Rzeczywiście rodzic...
bullet.png No wreszcie. Od dawn...
bullet.png I nauczyciel wychowa...
bullet.png Właśnie gdzieś pr...
 
Nauczycielu, gęba na kłódkę
 


Nauczanie czy nauczka

Nauczyciel nie może publicznie krytykować szkoły. Nawet w interesie uczniów- stwierdził poznański sąd pracy. I oddalił pozew nauczycielki, która ostrzegła rodziców, że może nie dać rady przygotować ich dzieci do matury.
Dyrektor ma prawo oczekiwać zaangażowania w pracę szkoły, ale nie może ono polegać na tym, że nauczyciel na publicznym zebraniu bierze stronę uczniów i rodziców. Takie zachowanie zakłóca proces nauczania - tłumaczył sędzia sądu pracy Ludwik Skwierzyński.
Chodzi o nauczycielkę języka angielskiego (nie zgodziła się podać nazwiska), która w styczniu tego roku ostrzegła rodziców, że nie może zagwarantować dobrego przygotowania ich dzieci do matury.
Powód? Liceum Sacre Coeur w Pobiedziskach (Wielkopolska), szukając oszczędności, zrezygnowało w pierwszej klasie z podziału na grupy dla mniej i bardziej zaawansowanych uczniów. Odtąd cała klasa miała lekcje razem. Sacre Coeur to liceum niepubliczne, należy do zakonu Najświętszego Serca Jezusa i utrzymuje się z czesnego w wysokości 4 tys. zł rocznie.
Słowa nauczycielki słyszała Lucyna Białk-Cieślak, dyrektorka szkoły. Rodzice poprosili ją o wyjaśnienia. Trzy dni po zebraniu ukarała anglistkę naganą za nielojalne zachowanie wobec pracodawcy.
- Negatywne skutki publicznej krytyki są oczywiste, bo przełożą się na wielkość naboru w przyszłym roku szkolnym - uzasadniała pani dyrektor. Podkreślała, że nauczycielka o planach szkoły wiedziała, bo likwidację podziału na grupy zapisano w planie nauczania przegłosowanym przez radę pedagogiczną.
Anglistka oddała sprawę do sądu pracy, w poniedziałek zapadł wyrok. Sędzia Skwierzyński oddalił powództwo anglistki. Dowodził, że nauczyciel nie może krytykować dyrekcji nawet w interesie uczniów: -Jeśli szkoła założyła, że nie będzie dzielić uczniów na grupy, to nauczyciel ma prawo i obowiązek to popierać. A szansy na poprawę wyników nauczania nie należy szukać w publicznej krytyce.
I podsumował: -Jeśli po jednej stronie stoi szkoła, a po drugiej rodzice i uczniowie, to nauczyciel musi stać tam gdzie szkoła. Ciało pedagogiczne musi być jednością.
Mecenas Eugeniusz Nowak, prawnik nauczycielki: -Ostrzeżenie rodziców było jedynie wyrazem troski o dobro uczniów, a nie nielojalności wobec szkoły. To wprowadzanie do szkoły cenzury! Będę namawiał klientkę do złożenia apelacji.
- Sąd potraktował szkołę jak korporację, w której wszyscy muszą być wobec siebie lojalni. Czyli miejsce na krytykę jest tylko w gabinecie dyrektora lub na radzie pedagogicznej, ale nie na zebraniu z rodzicami. To idiotyczne! - komentuje Maria Kościelniak, szefowa poznańskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Werdyktem zaskoczony jest też Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - W relacjach służbowych wolność słowa może być ograniczona, ale nie może być wykluczona - podkreśla. - Zawsze trzeba patrzeć na to, czego dotyczy sprawa. A w tym przypadku chodzi o dobre przygotowanie dzieci do matury. To oczywiste, że rodzice się tym interesują, zadają pytania. I sąd nie może powiedzieć, że nauczyciel nie ma prawa ich ostrzec. Przecież chodzi o przyszłość dzieci. Czy byłoby lepiej, gdyby nauczycielka milczała?
Bodnar przypomina, że niedawno Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu skazał Polskę za naruszenie wolności wypowiedzi i prawa krytyki. Skargę złożyła dziennikarka wrocławskiej TVP ukarana dziesięć lat temu naganą za skrytykowanie zmian w ramówce. Trybunał uznał, że dziennikarka działała w interesie publicznym. - Dedykuję ten werdykt sądowi z Poznania - mówi Bodnar. I zastanawia się: -Czy ta sprawa także będzie musiała trafić do Strasburga?
Nauczycielka w liceum Sacre Coeur pracuje od września 1998 r. Poprzednia dyrektorka wystawiła jej znakomitą opinię.

( źródło : Gazeta Wyborcza 22.07.2009 )

Podziel się z innymi: Facebook Google Tweet This Yahoo
Facebook - Lubię To:


Komentarze
#1 | is dnia 22. lipca 2009
to jest bardzo poważny problem. Wierzę,że w tym wypadku racje ma nauczycielka, zwłaszcza że nie obawiała sie wystapic do sądu. Zdarza sie jednak, że niektórzy nauczyciele staraja sie zjednac sobie rodziców czy uczniów krytykując innych nauczycieli i dyrekcję i myślę ,że to jest problem naszego środowiska.
#2 | reszta dnia 22. lipca 2009
zgadza się, jest to problem, ale chyba niezbyt często się zdarza...mam nadzieję. ale tu istotą jest "oko" wielkiego brata lub wielkiej siostry. poza tym, zawsze można się porozumieć zanim w aktach znajdzie się nagana bądź inny wpis.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Newsletter
Aby móc otrzymywać e-maile z PEDAGOG SZKOLNY musisz się zarejestrować.
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

16. czerwca 2025 07:52
zajęcia - 45 min

13. czerwca 2025 21:39
Ile wynosi etat terapeuty pedagogicznego? Praca 45 min czy 60 min?

12. czerwca 2025 15:42
1-3 w Polsce, 4 czyli 5 włoska i teraz 5 polska szkoła.

12. czerwca 2025 15:41
czy dziecku, które uczyło się rok we włoskiej szkole, przysługują godziny dla powracających z zagranicy? Wg mnie, nie, ale może przepisy mówią coś innego?

12. czerwca 2025 08:56
Kazimierz,dziękuję
!

Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
bullet.png pomoc pp - po "nowsz...
bullet.png awans pedagoga
bullet.png nauczanie indywidualne
bullet.png dzieco w kl.3 pisze ...
bullet.png poszukuję pracy - s...
Najciekawsze tematy
bullet.png pomoc pp - po "no... [1486]
bullet.png awans pedagoga [171]