Matematyk z sieci nauczy do matury
Internet aż kipi od ofert przygotowujących do obowiązkowej matury z matematyki. I nie chodzi o zwykłe arkusze z zadaniami, które publikuje Centralna Komisja Egzaminacyjna.
W sieci znaleźć można filmiki, na których matematycy tłumaczą zawiłości równań czy funkcji albo interaktywne programy, sprawdzające poziom umiejętności maturzysty.
Koniec nauki z podręcznika?
– Młodzież się zmieniła. Gorzej radzi sobie ze słowem drukowanym niż z Internetem. Godzinami przesiaduje przed komputerem. Prędzej poszuka informacji w sieci, niż zajrzy do podręcznika – podkreśla matematyk Marcin Karpiński, redaktor naczelny dwumiesięcznika "Matematyka w szkole". Karpiński jest jednym z twórców uruchomionego kilka dni temu portalu Gdańskiego Wydawnictwa Oświatowego Matematura.pl.
– Zamiast kolejnego repetytorium, postanowiliśmy stworzyć portal, na którym program dopasowuje trudność zadań do umiejętności maturzysty – opowiada. – Umożliwia też porównywanie umiejętności z innymi użytkownikami. Tego nie zrobi żaden podręcznik.
Casting na belfra
W Internecie pojawiły się też filmiki, na których nauczyciele przy tablicy tłumaczą zagadnienia. Są na stronie Nakrecenieksperci.pl przygotowanej przez Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne oraz wydawcę GaduGadu – GG Network.
– Chcieliśmy znaleźć alternatywę dla drogich korepetycji. Uznaliśmy, że skondensowana wiedza w postaci 5-, 10-minutowych klipów edukacyjnych może się spodobać – mówi Jerzy Michalski z GG Network.
Nauczycieli w filmikach obsadzano niemal tak jak aktorów w życiowych rolach. Ogłoszono casting i ze 100 wybrano dwudziestu matematyków, którzy dobrze wypadli przed kamerą. Na planie była cała ekipa: reżyser, dźwiękowiec, operator i dwóch weryfikatorów, którzy sprawdzali, czy nauczyciel się nie myli.
Co na to maturzyści? – Zamiast czytać podręcznik, wygodniej jest zobaczyć filmik – twierdzi Aleksandra Rytczak, maturzystka z Zespołu Szkół w Łęczycy (woj. łódzkie). Są jednak i bariery: – Mam ograniczony dostęp do Internetu, więc nie będę się uczyć tylko w sieci – dodaje uczennica.
Barierą jest też cena dostępu do portali. By korzystać z Matematura.pl, trzeba zapłacić 55 zł. Z kolei pakiet sfilmowanych lekcji kosztuje blisko 150 zł.
Martyn Kaźmierski z II LO w Lesznie (woj. wielkopolskie): – Wszedłem na stronę z filmikami, ale kiedy okazało się, że to kosztuje, zrezygnowałem.
Jednak serfujący maturzyści w sieci znajdą też darmowe oferty. Np. na nowej stronie Matoora.pl jest baza zadań i program do testów.
– Jeśli uczniowie mają problem z zadaniem, mogą je też do nas wysłać i dostaną za darmo rozwiązanie z wyjaśnieniem. Wkrótce będziemy mieć darmowe filmiki i próby matur. Za opłatą będzie można ściągać wzory na komórkę – wylicza Paweł Augustyniak, absolwent Politechniki Poznańskiej. Zadania rozwiązują wolontariusze. Czas odpowiedzi – od dwóch godzin do dwóch tygodni.
Weekendowe czaty
Matematyk dr Jacek Stańdo z Politechniki Łódzkiej wpadł na pomysł, by od czwartku do niedzieli w godz.17 – 22 udzielać maturzystom z woj. łódzkiego korepetycji przez Internet. Jego "E-pogotowie matematyczne" dofinansowała UE (1,5 mln zł).
Od połowy listopada czterech pracowników politechniki będzie pełniło dyżury przy komputerach. I przez specjalnie stworzoną e-learningową platformę – z wykorzystaniem interaktywnej tablicy, na której będzie można rozwiązywać zdania – "na żywo" będą pomagali przygotowywać się do matury ok. 700 uczniom z 26 szkół.
– Uczyłem matematyki i przez skypa pomagałem uczniom w pracach domowych. Czasami wystarczy słowo podpowiedzi i uczeń, który godzinami siedzi sam nad zadaniem, doznaje czegoś w rodzaju flesha matematycznego i już sam wie, co dalej robić – opowiada dr Stańdo.
Internet nie wystarczy
Na portalu Matematura.pl przez trzy dni zarejestrowało się trzy tysiące osób. Ponad tysiąc użytkowników ma już portal Matoora.pl. Sporym zainteresowaniem cieszy się też Nakrecenieksperci.pl. Matematycy przestrzegają jednak, że nie wystarczy zaglądanie na strony.– Nic nie zastąpi systematycznej pracy. Wszystko jedno, skąd się bierze zadania z podręcznika czy Internetu – mówi Wiesław Włodarski, dyrektor L LO w Warszawie. Ale podkreśla, że w przypadku Internetu trzeba najpierw sprawdzić, czy wiadomości, które się zdobywa, są wiarygodne.
Rzeczpospolita
|