ISSN 2081 - 6375
 
 
 
Nawigacja
Aktualnie online
bullet.png Gości online: 3

bullet.png Użytkowników online: 0

bullet.png Łącznie użytkowników: 31,086
bullet.png Najnowszy użytkownik: Domcia4562

Ostatnie komentarze
bullet.png Edukacja zdrowotna j...
bullet.png Kto będzie miał kw...
bullet.png [url]https://glos.pl...
bullet.png Dostałam podwyżkę...
bullet.png Podziwiam wychowawcz...
bullet.png Nie dość, że tak ...
bullet.png Z tego co piszesz wy...
bullet.png pracuje jako pedagog...
bullet.png Ciekawe co z godzin...
bullet.png świetne artykuły b...
 
Czy można "cofnąć" sześciolatka do zerówki?
 


Czy można "cofnąć" sześciolatka do zerówki?


Jak podaje "Rzeczpospolita" do o stołecznego sądu wpłynął pozew rodziców sześcioletniej uczennicy, która 2011 r. rozpoczęła naukę w podstawówce. Po rozpoczęciu roku szkolnego zorientowali się oni, że córka sobie nie radzi. Dziewczynka została zbadana przez psychologa, który potwierdził, że ma ona problemy w grupie, a ponieważ słabo jej idzie, zamyka się w sobie. Rodzice nie od razu jednak próbowali zabrać córkę ze szkoły. Wychowawczyni obiecała zwrócić większą uwagę na ich dziecko, w razie konieczności zaś poprosić o pomoc psychologa.
Wiosną rodzice byli już pewni, że córka sobie nie poradzi. Dlatego w maju złożyli w szkole wniosek o przeniesienie jej do oddziału przedszkolnego lub pozwolenie jej na to, by po wakacjach znów poszła do pierwszej klasy tym razem z rówieśnikami.
Szkoła odmówiła. - Uchylenie decyzji administracyjnej o przyjęciu do pierwszej klasy nie jest możliwe, bo dyrektor jej nie wydawał, więc nie może jej cofnąć - tłumaczyła dyrektor.
Andrzej Kulmatycki z mazowieckiego kuratorium przyznaje, że w prawie oświatowym nie ma czegoś takiego jak cofnięcie ucznia do przedszkola. Ale przypomina też, że dla dzieci w wieku sześciu lat nauka w szkole nie jest obowiązkowa do 2014 r. To zaś oznacza, że „rodzice zawsze mają prawo do zmiany swojej decyzji dotyczącej rozpoczęcia nauki przez sześciolatka". Takie samo stanowisko zajął resort edukacji.
Rodzice o tym jednak nie wiedzieli. Z odpowiedzi szkoły na ich wniosek zrozumieli tyle, że ich córka musi kontynuować naukę. Co więcej, kiedy dyrektorka odpisywała rodzicom na ich wniosek, dziewczynka formalnie zdała już do drugiej klasy. - Nie widzę żadnych podstaw prawnych do zmieniania decyzji rady pedagogicznej - Powiedziała „Rzeczpospolitej" dyrektorka szkoły.
W pozwie rodzice domagają się aby szkoła pozwoliła ich córce ponownie chodzić do pierwszej klasy.
Zdajemy sobie sprawę, że jest to swoisty precedens i sąd będzie miał twardy orzech do zgryzienia - powiedziała Monika Brzozowska z kancelarii Pasieka, Derlikowski, Brzozowska i Partnerzy, pełnomocnik rodziców dziewczynki. Jej zdaniem postępowanie w tej sprawie sprowadzi się do odpowiedzi na pytanie, czy sześciolatek ma prawo do edukacji zgodnej ze swoim poziomem rozwoju emocjonalnego, czy też nie. - Rozstrzygnięcie sądu będzie miało niebagatelne znaczenie dla reformy edukacji i obowiązku edukacyjnego sześciolatków wprowadzonego od 2014 r. - dodała pani adwokat.

Źródło: Rzeczpospolita

Podziel się z innymi: Facebook Google Tweet This Yahoo
Facebook - Lubię To:


Komentarze
#1 | timon dnia 04. sierpnia 2012
Obawiam się, że to dopiero początek problemów. Być może za chwilę takich przypadków będzie więcej.
#2 | Tomek dnia 04. sierpnia 2012
Takie przypadki (w skali rejonu, a pewnie i Polski) nie są odosobnione - tzn., że dziecko 6 letnie "nie radzi sobie" w klasie I. Często jest wówczas niepromowane do klasy II - podobnie jak by to miało miejsce w przypadku "nie radzącego sobie" ucznia 7 letniego.

Tutaj dziecko promocję dostało, więc sprawa chyba bardziej dotyczy możliwości "uchylenia" przez rodzica decyzji rady pedagogicznej. Kwestia, że ma 6 lat jest "przystawką"*.

*) chociaż bardzo istotną z praktycznego punktu widzenia; robota dla specjalistów od prawa oświatowego.
#3 | tookan dnia 06. sierpnia 2012
Jeżeli dziecko dostało promocję to znaczy, że sobie poradziło- opanowało podstawę programową.
A tak z innej strony: kiedyś rodzice "usilnie" starali się przepychać dzieci do klas programowo wyższych. Dzisiaj zaś coraz częściej mamy tendencję odwrotną-rodzice składają wnioski o niepromowanie swoich dzieci.
#4 | Matmos dnia 09. sierpnia 2012
Z racji specyfiki swojej pracy niejako z zewnątrz obserwuję, to co się dzieje w polskiej oświacie i kwestia sześciolatków w klasie I to tylko wierzchołek góry lodowej fikcji jaką coraz bardziej staje się realizacja tzw. podstawy programowej. Moim zdaniem problem nie polega na obniżeniu wieku szkolnego (mało kto pamięta że tak było np w byłej Czechosłowacji i jakoś u nich do dziś to funkcjonuje od szeregu dekad) ale na tym, że coraz częściej przedszkola stają się przechowalnią a nie przygotwaniem do rozpoczęcia nauki. Moja placówka co roku wykonuje przesiewowe badania dojrzałości szkolnej w zerówkach na wniosek przedszkoli i oddziałów przedszkolnych i najczęściej wyniki są opłakane. Dzieci mają nieskorygowane wady wymowy, nie umieją odwzorowywać prostych szlaczków, są niewdrożone do nawet krótkiego wysiłku zadaniowego a umiejętności fonologicno- językowe typu analiza i synteza fonemowa to dla nich czarna magia. A później czytam oceny gotowości szkolnej wydawane obowiązkowo przez przedszkola i ze zduminiem dowiaduję się że wszystko było cudnie i cacy na koniec klasy 0 tylko teraz jakoś dziecko nie może nauczyć się czytać. Oczywiście trochę generalizuję, ale ewidentny problem jest. Pytanie, kto kogo oszukuje i kto na kogo przerzuca obowiązek przygotowania dziecka do rozpoczęcia nauki w klasie I: rodzice na wychowawców przedszkolnych czy odwrotnie? Widzę, że jest kryzys w polskich rodzinach, przez co nikt z dziećmi nie rysuje, nie bawi się, nie śpiewa, nie szlaczkuje w domu bo przecież rodzice zabiegani, zapracowani, a komputer i telewizor to najtańsza niańka. Ależ do czorta, to po co jest wychowanie przedszkolne? A później jest płacz i zgrzytanie zębów w klasie I jak nauczycielki nie mogą ruszyć z nauką czytania, bo muszą stracić nie raz całe miesiące na nauczenie dzieci tego co powinno było zostać zrobione w klasie 0. Jest ewidentny kryzys w polskiej oświacie, i smutne jest to że widoczny jest już na każdym etapie nauczania. Tym bardziej złości samozadowolenie i głupota MEN-u który głosi nieustającą propagandę sukcesu, gdy powszechne jest poczucie, że coraz więcej rzeczy nie gra i wszystko idzie źle zaczynając już od przedszkolaków.
#5 | Kazimierz dnia 09. sierpnia 2012
Matmos, nic dodać, nic ująć.
Powiem tylko - może to tak nie do końca na temat - że mając trochę wolnego czasu przeglądnąłem dość gruntownie podręczniki dla uczniów klas pierwszych (kilku wydawców). Włos mi się zjeżył na głowie. Niby przyjmuje się w nich - przynajmniej deklaratywnie - jakąś koncepcję nauki czytania (np. metodę analityczno - syntetyczną o charakterze fonetycznym), a co strona to niekonsekwencje, błędy rzeczowe i metodyczne, pomieszanie z poplątaniem, wyraźne braki w wiedzy autorów na temat fleksji, morfologii, przewaga w ćwiczeniach jakichś bezsensownych uzupełnianek, ograniczanie do minimum wysiłku dzieci itd., itp. A nauczyciele (zwłaszcza młodsi) łykają to wszystko jak pelikany, bo przecież mają gotowe "rozpiski" lekcji i refleksja nie jest już potrzebna. Zauważyłem pewną prawidłowość. Im bardziej "wypasiony" - czytaj kolorowy, na kredowym papierze itp. - podręcznik, tym treść i metoda mizerniejsza.
Tak więc do tego wszystkiego o czym pisałeś, dochodzi jeszcze kolejny "kwiatek".
Eh.
#6 | Rafal dnia 09. sierpnia 2012
Matmos również się z Tobą zgadzam. Jak ktoś gdzieś powiedział, dzisiejsze dzieci to w dużej części sieroty z rodzicami. Mało tego cały czas dąży się do tego, żeby przedszkola, szkoły najlepiej działały do 20 - tej, tak aby rodzic mógł wpaść, odebrać dziecko i spać położyć. Kiedy alarmujemy, że to nie jest dobre dla dziecka i rodziny, zakrzykują nas różne mądre media i osoby, że nam się pracować nie chce dłużej. Samozadowolenie MENu i tłoczenie w kółko odniesienia sukcesu nie warto komentować nawet.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Newsletter
Aby móc otrzymywać e-maile z PEDAGOG SZKOLNY musisz się zarejestrować.
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

28. kwietnia 2024 20:08
Jest, jak Kazimierz pisze.

28. kwietnia 2024 20:07
Rewalidacja nie należy do zajęć obowiązkowych, więc jest nieobowiązkowa. Rodzic może zrezygnować i wcale nie musi tego wniosku uzasadniać, jak to w interpretacjach MEN można wyczytać.

26. kwietnia 2024 19:49
Dyrektor musi takie zajęcia zapewnić, a rodzic może złożyć oświadczenie, że dziecko nie będzie z nich korzystać i tyle.

26. kwietnia 2024 19:45
długa i niepewna.

26. kwietnia 2024 19:45
Niech teraz mądry wizytator i mądry dyrektor na to odpowiedzą. Oczywiście, że rodzic może zrezygnować z zajęć rewalidacyjnych. Jest droga, żeby próbować, go "przymusić", ale

Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
bullet.png egzamin ósmoklasist...
bullet.png pedagog szkolny i sp...
bullet.png mam te kwalifikacje?
bullet.png warsztaty dla grona
bullet.png prawnik - prawo ośw...
Najciekawsze tematy
bullet.png mam te kwalifikacje? [460]
bullet.png egzamin ósmoklas... [174]
bullet.png pedagog szkolny i... [118]