ISSN 2081 - 6375
 
 
 
Nawigacja
Aktualnie online
bullet.png Gości online: 3

bullet.png Użytkowników online: 0

bullet.png Łącznie użytkowników: 31,086
bullet.png Najnowszy użytkownik: Domcia4562

Ostatnie komentarze
bullet.png Edukacja zdrowotna j...
bullet.png Kto będzie miał kw...
bullet.png [url]https://glos.pl...
bullet.png Dostałam podwyżkę...
bullet.png Podziwiam wychowawcz...
bullet.png Nie dość, że tak ...
bullet.png Z tego co piszesz wy...
bullet.png pracuje jako pedagog...
bullet.png Ciekawe co z godzin...
bullet.png świetne artykuły b...
 
Paweł Huelle do Leszka Balcerowicza
 


Paweł Huelle do Balcerowicza

Co powiedział Leszek Balcerowicz?

Były minister finansów i były prezes Narodowego Banku Polskiego prof. Leszek Balcerowicz kilka dni temu w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" skrytykował Kartę nauczyciela. "Karta nauczyciela jest jaskrawym przykładem przywileju jednej grupy zawodowej, który nie daje żadnych korzyści tym, dla których system edukacji został stworzony, czyli uczniom i rodzicom" - mówił Balcerowicz w wywiadzie. Nauczycieli nazwał "grupą roszczeniową", uważa że za mało pracują, że "czas pracy nauczycieli przy tablicy jest chyba najkrótszy na świecie" (nauczyciele pracują przy tablicy 18 godz., z reszty 40-godzinnego tygodnia pracy nikt ich nie rozlicza).
Jego zdaniem związki zawodowe pomagają nauczycielom podtrzymać status quo w obawie przed konkurencją. A konkurencją miałyby stanowić szkoły prywatne i społeczne mówi Balcerowicz i proponuje outsourcing usług edukacyjnych, jak w przypadku ochrony zdrowia. - Zakłada się że reguły socjalizmu, czyli preferowanie własności publicznej nie sprawdziły się np. przy produkcji cegieł, ale są dobre przy do świadczenia usług edukacyjnych. Skąd przekonanie, że nie mogą ich świadczyć podmioty prywatne?

Paweł Huelle, pisarz. Były wieloletni nauczyciel, wiceprezes PEN Clubu do Jacka Balcerowicza

Szanowny i Drogi Panie!

Dotknął Pan sedna sprawy - debaty na temat edukacji w naszym kraju. Jeżeli zajmuję głos w tej sprawie - mam do tego co najmniej równe prawo jak Pan - prawie piętnaście lat pracowałem w systemie oświaty - od szkoły podstawowej, poprzez liceum i szkołę zawodową, wreszcie w dwóch szkołach wyższych - Akademii Medycznej w Gdańsku, oraz w Uniwersytecie Gdańskim.
Bardzo lubiłem mój zawód nauczyciela, spełniałem się w nim - w sensie zarówno ambicjonalnym, jak emocjonalnym. Odszedłem, ponieważ nie mogłem z jednej, uczciwie zapracowanej pensji - utrzymać rosnących kosztów utrzymania rodziny. Musiałem - jak wielu moich kolegów po fachu - bez przerwy dorabiać, by starczyło do pierwszego. Większość z nich dawała korepetycje. Ja miałem to szczęście, że dochody z mojej pracy literackiej - w pewnym okresie - stanowiły główną pozycję budżetu domowego.
Zapewniam Pana, że nie żyliśmy ani rozrzutnie, ani na kredyt. Nie byliśmy - jak Pan to lubi ujmować - roszczeniowcami. Nie miałem w tym czasie ani własnego samochodu, ani mieszkania. Przy rodzicach: w jednym pokoju o powierzchni niespełna 20 metrów, z żoną i dzieckiem. Prace moich uczniów poprawiałem nocą, w kuchni, gdy wszyscy już w domu spali, także wszelkie obowiązkowe sprawozdania - których z roku na rok przybywało - pisałem w tejże kuchni, nieraz do świtu. Moje powieści i opowiadania były w tym czasie dodatkiem do tej pracy - też nocnym, powiedzmy - hobbystycznym.
Tak, miałem w ramach etatu owych osławionych osiemnaście godzin w tygodniu. Ale - czy Pan zdaje sobie sprawę, że do tych osiemnastu godzin dydaktycznych - dochodziło co najmniej drugie tyle - na poprawianie klasówek i wypracowań. Na spotkania z rodzicami. Na pisanie obowiązkowych projektów lekcji. Popołudniowe rady pedagogiczne. Pracę ze szkolnym psychologiem - w sprawie tak zwanych trudnych uczniów. Tej pracy nikt nigdy nie wliczał do etatu: była oczywistością w szkolnej przestrzeni, ale każdy mógł - jak Pan obecnie - powiedzieć, że nauczyciel za mało pracuje na swoje wynagrodzenie.
To oburzające: Was, ekonomistów, nikt nigdy nie rozlicza ze skutków waszych mylnych prognoz, z milionowych dopłat do banków, z zaprzepaszczonych funduszy, z nieudanych inwestycji. Jesteście właściwie jak szlachta w dawnej - pierwszej Rzeczypospolitej - ponad prawem. Stanowicie elitę. Dobrze - stanowcie, - ale dlaczego Pan - jako przedstawiciel tej elity - uparł się akurat krytykować nauczycieli?
Mój pradziadek Tadeusz Fiedler był profesorem Politechniki Lwowskiej. I dwukrotnie obranym rektorem tej uczelni. Jego pobory - jeszcze w czasach CK Austrii - starczyły w zupełności na w miarę średnie, zamożne życie. Nie musiał brać tak zwanych fuch, zleceń. Jeśli dokonywał jakichś ekspertyz - np. dla przemysłu naftowego - to dlatego, że się tym interesował, że zależało mu na rozwoju przemysłu krajowego, bo się na tym znał. Nauczyciel w Drugiej Rzeczypospolitej - czy to w szkole podstawowej, czy w średniej (nie mówiąc o wyższej) zarabiał tyle, że mógł ze swojej pensji utrzymać czteroosobową rodzinę z jednej pensji.
Dziś obowiązuje inny model wymuszony przez rzeczywistość ekonomiczną. Etat nauczyciela to - rzecz jasna - podstawa, - ale trzeba mieć jeszcze dwa, trzy miejsca - żeby dorobić. W związku z czym mamy taką sytuację, jak na wielu polskich uczelniach: Etat podstawowy to kotwica, reszta to suma rozmaitych zleceń, dodatkowych prac, drugich i trzecich etatów.
Czy uważa Pan to za słuszne? Dobre dla polskiej nauki? Edukacji? Szkolnictwa? Ile - Pańskim zdaniem - powinien zarabiać nauczyciel szkoły średniej, żeby całkowicie oddał się swojej pracy i żeby - nie musiał być domokrążcą korepetycji? I żeby jego prestiż - tak jest - prestiż - bo nauczyciel państwowy powinien mieć prestiż - nie był spostponowany?
Mam do Pana ogromny szacunek - jak wiele milonów Polaków - którzy przeszli swoje Morze Czerwone dzięki Pana bardzo odważnym reformom i - na tym skorzystali. Ale jeśli chce Pan prywatyzować oświatę publiczną - trzeba powiedzieć - nie. Najlepsze, doskonałe osiągnięcia tej strefy zawsze wiązały się z przestrzenią publiczną. Począwszy od Szymona Konarskiego, czy Szkoły Rycerskiej. Skończywszy na najznakomitszych szkołach publicznych II Rzeczypospolitej.
Oboje moi rodzice - z bardzo różnych rodzin - rozpoczęli edukację w przedwojennej Polsce - przerwaną wojną i okupacją. To, czego zdążyli się nauczyć przed wojną, starczyło im na wiele lat powojennych. Ale właśnie dlatego: nauczyciele byli zaufanymi mężami państwa polskiego, byli na bardzo wysokim poziomie, nikt - tak jak Pan teraz - nie wymawiał im - drobnych w istocie przywilejów. Nikt - tak jak Pan teraz nie podważał ich kompetencji i nie usiłował wyciągać z ich kieszeni pieniędzy, które godnie zarabiali. Czemu uwziął się Pan na nauczycieli?
Czy zdaje Pan sobie sprawę, że przeciętna polska nauczycielka - bardzo ciężko pracująca, po wielu latach pracy, staży, szkoleń - dostaje na rękę maksymalnie dwa tysiące czterysta złotych? I nie jest Panu za to wstyd? Bo mnie - jest wstyd. Wstyd za państwo polskie, które nie potrafiło do tej pory skutecznie postawić na edukację. Ile otrzymuje - byle idiota -poseł? Taki - bierny, mierny, ale wierny? Niech Pan to zważy w swoim sumieniu, doprawdy, niech Pan to rozważy sprawiedliwie - niczym Sokrates, a potem dopiero niech Pan się zabiera za reformę stanu nauczycielskiego.
I jeszcze jedno: obecny niż demograficzny powoduje redukcję etatów w szkołach. Zawsze uważałem, że im mniejsza klasa, im mniej uczniów - tym lepsze efekty nauczania. To jest podstawa procesu nauczania - indywidualne kontakty z uczniem, możliwość osobistego kontaktu, korekt, pracy indywidualnej. Ale państwo polskie tego nie rozumie. Skoro jest mniej uczniów komasuje ich w dużych zespołach, zwalnia "zbędnych" nauczycieli, zmniejsza sumę wydawaną na jednego ucznia. No bo można zaoszczędzić. Czemu nie? Dlaczego - Szanowny Panie Leszku - nie możemy oszczędzać w innych dziedzinach? Jest tyle możliwości!
Pan, jako wybitny ekonomista mógłby zaproponować sporą, realną listę. Ale uwziął się pan na nauczycieli. Tego - jako były - wieloletni - pracujący za grosze nauczyciel - nigdy Panu nie wybaczę. Nie bije się słabszych. Nie wypada. Naprawdę - nie wypada.

Źródło: Gazeta Wyborcza



Podziel się z innymi: Facebook Google Tweet This Yahoo
Facebook - Lubię To:


Komentarze
#11 | reszka dnia 18. czerwca 2012
"Spotyka uczeń swoją dawno niewidzianą nauczycielkę:"Dzień dobry pani profesor", "a........dzień dobry, cieszę się,że mnie poznałeś" , "Tak, po płaszczyku"
Smile Smile Smile GrinGrinGrin

dobreeee z OSKKO dyrektorzy też mają poczucie humoru Grin Grin
czas płaszczyki kupić Grin
#12 | Tomek dnia 18. czerwca 2012
Opublikowano polemikę z listem cytowanym w artykule:
http://wyborcza.p...;startsz=2
Polemikę przydługą, gdzie autor fajnie punktuje ale chyba zapomniał, że przykład który podał Balcerowicz to jest konkret i ten konkret upomniał się, że nie jest chłopcem do bicia. Na samym początku fajnie pisze, że trzeba reformować cały system, potem jakby o tym zapomina i jest tylko o oświacie (i tylko to zostaje w głowie czytelnika).
#13 | Kazimierz dnia 18. czerwca 2012
Przeczytałem polemikę. Chłopcy ze szkoły chicagowskiej ciągle mają tą samą śpiewkę. Za fasadą troski o "niedomykający się budżet" zawsze kryje się to, co jest ich jedynym zmartwieniem, żeby dysproporcje w zarobkach nie były zbyt duże.... Między bardzo bogatymi i bardzo, bardzo bogatymi Smile
Najbardziej zaś podobają im się (wprost pisze o tym pan Balcerowicz) tzw. grupy nieroszczeniowe. Co to oznacza? A no, mówiąc wprost, wszyscy oprócz nas oświeconych neoliberałów, "mordy w kubeł".
Szkoła ich zdaniem powinna wyglądać tak (oczywiście nie szkoła, do której będą chodzić ich dzieci):
pracujący 40 godzin przy tablicy jeden nauczyciel od wszystkiego, całkowicie zależny od PANA WÓJTA, 40 dzieci w klasie - jakie to ekonomiczne.
#14 | reszta dnia 19. czerwca 2012
...i jakie proste!
#15 | Zetka dnia 19. czerwca 2012
No właśnie! Wobec tak prostej organizacji i dyrektor niepotrzebny - PAN WÓJT sam będzie szkołą zarządzał.
#16 | Tomek dnia 19. czerwca 2012
Zetka - co ty, wójt nie będzie zarządzał tylko specjalnie powołany do tego urzędnik - tylko nie jedną szkołą ale będzie "dyrektorował" wszystkim szkołą prowadzonym przez OP.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Newsletter
Aby móc otrzymywać e-maile z PEDAGOG SZKOLNY musisz się zarejestrować.
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

28. kwietnia 2024 20:08
Jest, jak Kazimierz pisze.

28. kwietnia 2024 20:07
Rewalidacja nie należy do zajęć obowiązkowych, więc jest nieobowiązkowa. Rodzic może zrezygnować i wcale nie musi tego wniosku uzasadniać, jak to w interpretacjach MEN można wyczytać.

26. kwietnia 2024 19:49
Dyrektor musi takie zajęcia zapewnić, a rodzic może złożyć oświadczenie, że dziecko nie będzie z nich korzystać i tyle.

26. kwietnia 2024 19:45
długa i niepewna.

26. kwietnia 2024 19:45
Niech teraz mądry wizytator i mądry dyrektor na to odpowiedzą. Oczywiście, że rodzic może zrezygnować z zajęć rewalidacyjnych. Jest droga, żeby próbować, go "przymusić", ale

Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
bullet.png egzamin ósmoklasist...
bullet.png pedagog szkolny i sp...
bullet.png mam te kwalifikacje?
bullet.png warsztaty dla grona
bullet.png prawnik - prawo ośw...
Najciekawsze tematy
bullet.png mam te kwalifikacje? [460]
bullet.png egzamin ósmoklas... [174]
bullet.png pedagog szkolny i... [118]