ISSN 2081 - 6375
 
 
 
Nawigacja
Aktualnie online
bullet.png Gości online: 8

bullet.png Użytkowników online: 0

bullet.png Łącznie użytkowników: 31,083
bullet.png Najnowszy użytkownik: monklo

Ostatnie komentarze
bullet.png Edukacja zdrowotna j...
bullet.png Kto będzie miał kw...
bullet.png [url]https://glos.pl...
bullet.png Dostałam podwyżkę...
bullet.png Podziwiam wychowawcz...
bullet.png Nie dość, że tak ...
bullet.png Z tego co piszesz wy...
bullet.png pracuje jako pedagog...
bullet.png Ciekawe co z godzin...
bullet.png świetne artykuły b...
 
Maciek
 

MACIEK




I. IDENTYFIKACJA PROBLEMU

Spośród wszystkich zawodowych lęków, które dotykają nauczycieli, lęki związane z kontrolą klasy często są największe. Dzieci pojedynczo czy w grupach mogą stwarzać problemy, które nawet dla najbardziej doświadczonych pedagogów okazują się niekiedy zbyt uciążliwe. W większości przypadków przyczyny niewłaściwego zachowania dzieci są proste i zwyczajne. Nie istnieją żadne ukryte motywy, które świadomie lub nieświadomie skłaniałyby je do niewłaściwego zachowania.
Uczeń rozmawia ponieważ ma właśnie coś do powiedzenia sąsiadowi z ławki, biega po korytarzu bo się spieszy, robi coś niemądrego, bo w tym momencie wydaje mu się to "fajne" i pomaga znieść szkolną nudę.
W takich przypadkach na uwagi i zakazy nauczyciela dziecko reaguje właściwie. Okazując, choć z opóźnieniem, posłuszeństwo odzwierciedla i umacnia stosunki interpersonalne oparte na autorytecie nauczyciela ( abstrahujemy tu od źródeł tego autorytetu - osobowość wychowawcy, stosunek uczuciowy do niego uczniów itd. ).
Są jednak dzieci hiperaktywne, nieufne, skłonne do bójek i innych agresywnych zachowań, sprzeciwiające się wszelkim normom i zasadom, które mimo stosowania różnorodnych oddziaływań w sposób rażący zaburzają ład klasowy i szkolny nie osiągając jednocześnie wyników w nauce na poziomie współmiernym ze zdolnościami.
Wielość przyczyn tego stanu rzeczy, częsty brak współpracy ze strony rodziców, nie zawsze właściwa współpraca instytucji odpowiedzialnych za wychowanie ( czy wspierających ten proces ) wreszcie last, not least niewłaściwa ocena sytuacji przez wychowawców i pedagogów utrudniają natychmiastowe podejmowanie właściwych i skutecznych działań.
Dobrym przykładem wydaje mi się tu historia Maćka.

II. GENEZA I DYNAMIKA ZJAWISKA

Wychowawczyni klasy pierwszej, w której naukę Maciek rozpoczął, sygnalizowała mi związane z nim kłopoty wychowawcze. Twierdziła, że jest on niezdyscyplinowany, nieposłuszny i agresywny. Nie przykłada się do nauki, przychodzi na zajęcia nieprzygotowany, przeszkadza innym dzieciom. Nauczycielka ta, mimo długiego stażu pracy, bardzo często zgłaszała podobne problemy dotyczące innych dzieci zarówno mnie jak i dyrekcji szkoły. Problemy te w większości przypadków okazywały się przesadnie wyolbrzymione ( żeby nie powiedzieć błahe ) i wynikały prawdopodobnie z ustawienia nierealistycznie wysokich standardów.
Dlatego też nie lekceważąc problemu podszedłem do niego jednak z pewnym sceptycyzmem. Tym bardziej, że przed rozpoczęciem roku szkolnego zbieram w przedszkolach informacje o dzieciach mających uczęszczać do naszej szkoły, a szczególnie o tych, które sprawiały problemy wychowawcze. Na temat Maćka nie miałem żadnych uwag. Ponownie jednak przeprowadziłem rozmowę z wychowawczynią przedszkola, do którego Maciek uczęszczał. Stwierdziła ona że "co prawda Maciek był dzieckiem niespokojnym ale nie stwarzał większych problemów wychowawczych".
Przeprowadziłem rozmowę z Maćkiem tłumacząc mu jak powinien zachowywać się w szkole. Chłopiec wydał mi się sympatyczny, miły i elokwentny. Na moje pytanie dlaczego sprawia takie kłopoty odpowiedział "ja nic złego nie robię tylko pani mnie nie lubi i krzyczy na mnie".
W kolejnej rozmowie z wychowawczynią klasy starałem się przekonać ją do okazania Maćkowi większej cierpliwości, ciepła i zrozumienia, gdyż prawdopodobnie ( wówczas tak sądziłem ) jego problemy wynikają jedynie z trudności adaptacyjnych związanych z nowym środowiskiem szkolnym.
Niestety w tym wypadku myliłem się. Maciek stawał się coraz częstszym gościem w moim gabinecie. Wychowawczyni odsyłała go do mnie twierdząc, że jego złe zachowanie - któremu towarzyszy brak postępów w nauce - nasila się i całkowicie uniemożliwia prowadzenie zajęć.
Stwierdziła również, że matka Maćka stanowczo i gwałtownie odrzuca wszelkie uwagi dotyczące jego niewłaściwych zachowań.
Zaczęły też napływać do mnie niepokojące sygnały dotyczące zachowania Maćka od księdza prowadzącego w jego klasie zajęcia religii, nauczyciela prowadzącego z jego grupą zajęcia korekcyjne i od wychowawców świetlicy, do której uczęszczał.
Mniej więcej w tym samym czasie rozmawiałem z rodzicami dzieci naszej szkoły, które razem z Maćkiem uczęszczały do przedszkola. Ku mojemu zdziwieniu - wbrew informacjom jakie uzyskałem w przedszkolu - dowiedziałem się, że Maciek również tam zachowywał się "w skandaliczny sposób", a każde zebranie zaczynało się od analizy jego wybryków.
Informacja ta pozwoliła mi na odrzucenie pierwotnej hipotezy o przekroczeniu progu szkolnego z wszystkimi ograniczeniami, które się z tym wiążą ( pozostawanie w jednym miejscu przez 45 minut, słuchanie przez kilkanaście minut nauczyciela, zajmowanie się przez dłuższy czas jednym, często subiektywnie nudnym tematem, zapamiętywanie na polecenie wielu informacji jednocześnie itd. ) jako głównej przyczynie zachowań Maćka.
Na moją prośbę, za zgodą dyrekcji i wychowawcy, uczestniczyłem w kilku lekcjach z udziałem Maćka. Sposób w jaki zachowywał się w grupie ( po niedługiej chwili oswajania się z moją obecnością ) w pełni potwierdził to co wcześniej usłyszałem od nauczycieli. Maciek nie pracował, kręcił się , wchodził pod ławkę, spacerował po klasie, nie reagował na upomnienia wychowawczyni, nie pytany wygłaszał stwierdzenia typu "sprzedam te głupie książki i zeszyty po co mi to".
Zorganizowałem spotkanie wszystkich pedagogów prowadzących zajęcia, w których Maciek uczestniczy ( wychowawca, ksiądz, nauczyciel prowadzący gimnastykę korekcyjną, wychowawcy świetlicy ) a także dyżurujących na przerwach. Na podstawie przeprowadzonych rozmów i własnych obserwacji opracowałem listę konkretnych nagannych, powtarzających się zachowań Maćka.
Była ona bardzo długa :
-działa bez zastanowienia, impulsywnie
-nie potrafi usiedzieć w ławce
-chodzi po ławkach, po zeszytach dzieci zeskakując z wrzaskiem
-krzyczy, gwiżdże, szczeka podczas lekcji
-hałasuje rozsuwając ławki i wywracając krzesła
-zabiera dzieciom przybory szkolne i rozrzuca po klasie
-popycha, przewraca, szczypie, gryzie, kopie dzieci
-odzywa się wulgarnie tak do dzieci jak i do wychowawcy
-w wulgarny sposób komentuje uwagi dotyczące jego zachowania
-bardzo rzadko rozpoczyna pracę na lekcji, a rozpoczętą przerywa po krótkiej chwili
-nie potrafi skupić się nawet przez moment na wykonaniu zleconych zadań
-wychodzi w sali gimnastycznej bez zezwolenia na drabinki, kraty w oknach i zeskakuje z nich z dużej wysokości
-wchodzi na ścianki działowe w WC i również z nich zeskakuje
-podczas przerw biega w sposób niekontrolowany, przewraca inne dzieci i skacze po nich
-wyrywa kwiaty z doniczek i wyrzuca je przez okno
-nie słucha poleceń, nie odpowiada na nie
-ignoruje całkowicie uwagi dotyczące swojego zachowania
-obarcza innych winą za swoje wybryki

Lista ta nie przedstawiała wszystkich niewłaściwych zachowań Maćka, jednak nawet te wymienione wyczerpywały symptomy zaburzeń w zachowaniu połączonych z nadpobudliwością psychoruchową z deficytami uwagi w znaczeniu, jakie nadają im klasyfikacje diagnostyczne. Chciałem oczywiście aby zostało to potwierdzone specjalistyczną opinią psychologów.
Przede wszystkim jednak skontaktowałem się z mamą Maćka panią K. i poprosiłem o jak najszybsze spotkanie. Doszło do niego po kilku zmianach terminów ( pani K. tłumaczyła się pilnymi zajęciami, brakiem czasu itp. ).
Przedstawiłem jej bardzo dokładnie zachowania syna, szczególnie podkreślając, że stwarza on zagrożenie tak dla siebie jak i dla innych dzieci, a także fakt, że nie pracując na lekcjach uniemożliwia obiektywną ocenę swojej wiedzy i umiejętności oraz zasugerowałem konieczność przeprowadzenia specjalistycznych badań psychologicznych.
Pani K. kategorycznie omówiła twierdząc, że jej syn jest "normalny" i nie potrzebuje żadnych badań. Stwierdziła ponadto ( bez żadnych sugestii z mojej strony ), że "zna swoje prawa i nie pozwoli usunąć dziecka ze szkoły, która jest jego szkołą rejonową".
Bardzo dużo czasu zajęło mi przekonanie jej, że nie ma o tym mowy, i że jedynym celem wszystkich działań szkoły będzie zawsze najlepiej rozumiane dobro Maćka. Rozmowa nasza trwała ponad trzy godziny. W końcu pani K. zgodziła się na wizytę z synem u psychologa ( licząc na to uzgodniłem wcześnie termin wizyty w poradni ) a także opowiedziała mi o sytuacji życiowej swojej i syna.
Potwierdziła informację, że Maciek wychowuje się bez ojca ( wiedziałem o tym oczywiście już wcześniej ). Mieszkają u rodziców pani K. ( dziadków Maćka ) razem z jej siostrą.
Pani K. stwierdziła, że jej metody wychowawcze wobec syna nie są akceptowane przez pozostałych domowników ( nie mogłem uzyskać konkretnej odpowiedzi na pytanie, jakie to metody ). Sytuację miał pogarszać fakt, że pracuje ona na zmiany, 10 - 12 godzin dziennie i główny ciężar opieki nad Maćkiem spoczywa na dziadkach i ciotce, którzy jak stwierdziła pani K. ledwie go tolerują i nie wiadomo dlaczego nie mają dla niego serca.
( Kilka dni później obraz sytuacji rodzinnej Maćka uzupełnił mi jego dziadek. Odbierał wnuka ze świetlicy i przyszedł do mnie - wychowawczyni nie było już w szkole - zapytać o jego zachowanie. Odpowiedziałem bardzo ogólnikowo nie czując się upoważnionym do szczegółowych wyjaśnień na co usłyszałem następujące stwierdzenie "panie to jest diabeł z piekła rodem, a ona ( matka ) jak tylko jest w domu to na wszystko mu pozwala").
Pani K. stale podkreślała w rozmowie, że ona osobiście nie ma żadnych problemów wychowawczych z Maćkiem ale obiecała współpracować w planowanych działaniach zmierzających do zmiany jego zachowań w szkole. Już sama deklarację uznałem za sukces biorąc pod uwagę początkową wręcz wrogą postawę pani K. wobec wszelkich uwag dotyczących jej syna.
Na podstawie obserwacji zachowań Maćka jak również analizy uzyskanych informacji wyciągnąłem następujące wnioski :
- u Maćka występuje prawdopodobnie zespół ADHD. Jego powtarzające się zachowania negatywistyczne, buntownicze, nieposłuszne i nieprzyjazne wobec autorytetów mogą świadczyć o współwystępowaniu zaburzeń w zachowaniu ( w znaczeniu jakie nadają im klasyfikacje diagnostyczne DSM-IV czy też ICD 10 ).
- problemy Maćka pogłębia jego sytuacja rodzinna. Brak ojca, niekonsekwencja i niewłaściwość stosowanych metod wychowawczych. Z jednej strony rygoryzm i odtrącanie ( dziadkowie, ciotka ) z drugiej zaś nadmierne ochranianie, brak zasad i granic (matka ).

III. ZNACZENIE PROBLEMU

Dziecko prezentujące w szkole takie zachowania jak Maciek ( niezależnie od ich przyczyn ) stwarza wiele problemów tak sobie jak i swojemu otoczeniu.
Znaczenie problemu dla dziecka :
-zagraża swojemu fizycznemu bezpieczeństwu
-nie działa w swoim najlepszym interesie, stwarza sobie kłopoty, których samo nie jest w stanie rozwikłać
-jest negatywnie oceniane przez otoczenie, "nie ma go za co chwalić", przez co maleje jego poczucie własnej wartości. Z niechęcią myśli o sobie. Rzadko osiąga jakikolwiek sukces.
-niemożności osiągnięcia sukcesu towarzyszy złe samopoczucie dziecka, czuje się ono nieszczęśliwe
-negatywna ocena dziecka przez otoczenie "nakręca" spiralę jego zachowań niepożądanych ( dziecko zachowuje się zgodnie z przypisywaną mu rolą - nieudacznika, łobuza, rozrabiaki )
-dziecko nie wykorzystuje w pełni swoich możliwości intelektualnych, charakteryzuje go tzw. "syndrom nieadekwatnych osiągnięć szkolnych".

Znaczenie problemu dla środowiska :
-zachowania dziecka zagrażają bezpieczeństwu fizycznemu innych dzieci
-wpływają niekorzystnie na cały zespół klasowy i w sposób skrajny zakłócają proces nauczania w klasie
-powodują rażąco nierównomierne rozdzielanie uwagi i czasu nauczyciela między uczniów w klasie
-podważają autorytet wychowawcy ( szkoły ? ) w oczach dzieci, które widząc nieskuteczność działań zmierzających do ich zmiany mogą zacząć je naśladować odkrywając, że istnieje ścisłe ograniczenie co do sankcji jakie nauczyciel może zastosować a cała reszta to zwykły blef
-powodują pojawianie się uzasadnionych pretensji rodziców dzieci uczęszczających do klasy, w której większość czasu nauczyciel poświęca na dyscyplinowanie jednego ucznia

IV. PROGNOZA

Prognoza negatywna - w przypadku zaniechania działań :

-eskalacja agresywnych zachowań dziecka, aż do możliwości wejścia w kolizję z prawem
-poszukiwanie akceptacji w negatywnych grupach nieformalnych
-nie uzyskiwanie promocji do następnych klas a w dalszej perspektywie przedwczesne niesatysfakcjonujące zakończenie edukacji

Prognoza pozytywna :

-powstrzymanie się od agresywnych zachowań w stosunku do dzieci i nauczycieli
-ograniczenie zachowań zaburzających proces lekcyjny
-aktywne włączenie się w proces edukacyjny


V. PROPOZYCJA ROZWIĄZAŃ

W oczekiwaniu na otrzymanie opinii psychologicznej dotyczącej Maćka, opracowałem plan działań ( uzgodniony z wychowawcą i matką dziecka ) zmierzający do modyfikacji jego zachowania.
Opierał się on na zasadach pracy z dzieckiem z zespołem ADHD z współwystępującymi zaburzeniami w zachowaniu ponieważ - jak już wspomniałem - założyłem taką właśnie diagnozę jego problemów.
Planowane działania koncentrowały się nie na osiągnięciu przez Maćka doskonałości lecz na procesie stopniowego dochodzenia do pozytywnych zmian.
Głównym cele planu było :

-wyeliminowanie agresji Maćka w stosunku do dzieci i nauczycieli
-ograniczenie zachowań utrudniających ( uniemożliwiających ) prowadzenie lekcji
-stopniowe włączanie się Maćka w proces edukacyjny ( mówiąc wprost , skłonienie go do podjęcia nauki na lekcjach ).

Elementy planu

1.Wygaszanie niepożądanych zachowań Maćka poprzez ignorowanie ich ( nie dotyczy to oczywiście zachowań stanowiących fizyczne zagrożenie dla innych i dla samego Maćka )
2.Wzmacnianie zachowań pozytywnych lub przynajmniej najbliższych tym, które chcemy uzyskać ( "łapanie Maćka na byciu dobrym" )
3.Wprowadzenie stałych negatywnych konsekwencji za krzywdzenie innych i skrajne nieposłuszeństwo :
-wyłączenie z sytuacji
-naprawianie szkód
-zmniejszenie wzmocnień pozytywnych
-ograniczenie swobody działania
4.Kontrakt wykonania
5.Stały kontakt z matką Maćka ( nie tylko w sytuacjach kryzysowych ). Omawianie przygotowywanych co tydzień raportów dotyczących jego zachowania w szkole
6.Dostosowanie wymagań edukacyjnych i metod pracy do podejrzewanych dysfunkcji Maćka

VI. WDROŻENIE ODDZIAŁYWAŃ

Opracowaliśmy z wychowawcą listę niechcianych zachowań Maćka w porządku hierarchicznym, od tych, które najłatwiej można zignorować ( np. trzaskanie drzwiami, mówienie bez pozwolenia, robienie "głupich min" ) do tych, których ignorować nie wolno ( agresja fizyczna i słowna, akty wandalizmu ).
Na zachowania pierwszego typu - zgodnie z ustaleniami - wychowawca przestał zwracać uwagę, jednocześnie chwaląc natychmiast i w sposób opisowy wszelkie najdrobniejsze oznaki poprawy ( np. świetnie, że masz porządek na ławce, cieszę się, że pamiętałeś o podniesieniu ręki przed odpowiedzią itd.).
Wychowawca, zgodnie z moją sugestią starał się również aranżować sytuacje, w których Maciek mógłby odnieść sukces wobec całej klasy i zostać nagrodzony pochwałą.
Podczas wielokrotnych wcześniejszych "wizyt" Maćka w moim gabinecie zauważyłem jego szczególne zdolności i zainteresowania związane z arytmetyką ( bardzo sprawnie liczył i sprawiało mu to wielką przyjemność ).
Podzieliłem się tym spostrzeżeniem z nauczycielem i wokół tych umiejętności Maćka starał się on tworzyć sytuacje umożliwiające mu odniesienie sukcesu a tym samym podniesienie samooceny ( przydzielenie Maćkowi roli lidera, w grupie rozwiązującej zadania arytmetyczne, próby skłonienia go do rozwiązywania zadań przed całą klasą itd. ).
W celu ograniczenia nadmiernej ruchliwości Maćka często w sposób skrajny przeszkadzającej w prowadzeniu lekcji wychowawca postępował zgodnie z zaproponowanym przeze mnie planem działania :
-pozwalał na otwarcie "zaworu bezpieczeństwa", tzn. na opuszczanie przez Maćka na chwilę klasy ( wysyłanie do biblioteki po "potrzebną książkę", do sekretariatu po "ważne papiery" itp. )
-zlecał Maćkowi wykonanie drobnych czynności ( zbieranie zeszytów, mazanie tablicy, podlewanie kwiatów itp. )
Zachowania, które nie będą w żaden sposób tolerowane zostały po raz kolejny przedstawione Maćkowi w sposób dokładny i opisowy ( nie wolno nikogo bić, popychać kopać i gryźć, nie wolno mówić brzydkich wyrazów itd. ). Na moją prośbę odbyło się to w sposób bardzo oficjalny tzn. w gabinecie pani dyrektor, w obecności dyrekcji, wychowawcy, matki dziecka i mojej. Lista tych zachowań została również wywieszona w klasie Maćka.
Jednocześnie zostały przedstawione Maćkowi konsekwencje ( nie kary ) takich zachowań :
-odesłanie do biblioteki szkolnej lub gabinetu pedagoga w celu realizacji nieatrakcyjnych zajęć ( np. przepisywanie nudnego tekstu )
-wyłączenie z przerw między lekcjami
-naprawienie szkód ( np. pozbieranie rozrzuconych książek kolegi, przeproszenie go przed całą klasą )
-wyłączenie z atrakcyjnych działań klasy ( zabawy sportowe, wyjście do kina itp. ).
Omówiłem również z Maćkiem zasady kontraktu wykonania tzn. rodzaju umowy między nami, zgodnie z którą za każdy dzień w szkole bez agresywnych zachowań ( dokładnie powiedziałem Maćkowi co należy przez to pojęcie rozumieć ) będzie on przeze mnie nagradzany ( nagrodą były bardzo wówczas pożądane przez dzieci tzw. żetony Tazo, które Maciek namiętnie kolekcjonował - nawiasem mówiąc zdobyłem je ze szkodą dla własnego małoletniego dziecka ).
Początkowo wydawało się, że podjęte działania przyniosą pożądane efekty. Maciek zachowywał się w miarę poprawnie otrzymując szereg pochwał i obiecane nagrody.
Jednak po kilku dniach zrzucił z drugiego piętra na parter nożyczki ( spadły one obok grupy stojących tam uczniów ) , dziecko które powiadomiło o tym wychowawcę kopnął w brzuch. Próbującą go odprowadzić do mojego gabinetu nauczycielkę ugryzł w rękę. Podczas rozmowy ze mną, poinformowany o tym, że nie dotrzymał umowy i tym razem nie otrzyma nagrody odpowiedział, "mam to w d...." i wybiegł z gabinetu.
W tym czasie otrzymałem wreszcie dotyczącą go informację psychologiczną. Pani psycholog stwierdziła w niej, że trudności Maćka ( bardzo dokładnie opisałem jego zachowania w przekazanej wcześniej notatce ) wynikają prawdopodobnie z nie osiągnięcia w początkowym etapie edukacji dojrzałości szkolnej. Zaproponowała aktywizowanie Maćka przez obarczanie go dodatkowymi obowiązkami "dając mu szansę wykazania się dobrą wolą i umiejętnościami". Badanie testem Wechslera wykazało u niego II = 122, podtesty arytmetyczne rozwiązywał na poziomie czternastolatka.
Rozmawiałem osobiście z panią psycholog i wyraziła ona olbrzymie zdziwienie i niedowierzanie opisom dotychczasowych zachowań Maćka, które jej przedstawiłem, gdyż - jak stwierdziła "podczas spotkań z nim nie zauważyła żadnych symptomów zaburzeń w zachowaniu ( po dłuższej rozmowie doszliśmy do oczywistego wniosku, że mogło to wynikać z nowości sytuacji, motywacji towarzyszącej badaniom, rozmowie w cztery oczy" itd. ) . Rozmawiałem również na temat wprowadzonych przez nas działań i ich mało zachęcających efektów.
Zgodnie z sugestią pani psycholog kontynuowaliśmy je dalej, niestety z mizernym skutkiem.
Po pewnym czasie otrzymałem od niej następną informację. Podczas kilku kolejnych spotkań Maciek zachowywał się na tyle "dziwnie" ( zwłaszcza w sytuacjach zadaniowych ), że postanowiła skierować go na badania psychiatryczne.
Wynik badań był jednoznaczny : zespól nadpobudliwości psychoruchowej z deficytami uwagi połączony z zaburzeniami zachowania i emocji.
Wspólnie z panią psycholog udało nam się nakłonić panią K. do stałego kontaktu terapeutycznego z poradnią w celu wzmocnienia jej w pełnieniu roli matki oraz strukturowania zachowań społecznych Maćka.

Uznałem to za szczególnie cenne, gdyż wszelkie dotychczasowe moje uwagi dotyczące konieczności stosowania wobec Maćka w domu konsekwentnych wymagań, egzekwowania przestrzegania zasad, stawiania granic, pani K. przyjmowała bez przekonania.
Maciek został poddany również terapii farmakologicznej. Licząc na jej efekty i pragnąc dać mu możliwość zafunkcjonowania "od nowa" w szkole, zaproponowałem przeniesienie go od nowego roku szkolnego ( był to już połowa maja ) do klasy równoległej, w której wychowawcą była nauczycielka stanowcza ale otaczająca dzieci szczególną opieką i troską.
Propozycja ta została przyjęta tak przez psychologa jak i matkę z entuzjazmem.
Maciek uzyskał promocję do klasy II zgodnie z zaleceniem poradni, choć w zasadzie nie można było ocenić jego wiedzy i umiejętności, gdyż podczas lekcji ich nie prezentował. Spodziewaliśmy się jednak, że jego wysoka inteligencja, nowe warunki, w których się znajdzie, jak również zaplanowane dla niego w szkole zajęcia kompensacyjno-wyrównawcze pozwolą mu nadrobić zaległości.
Od września Maciek rozpoczął naukę w innym oddziale.
Omówiłem dokładnie z nowym wychowawcą podejmowane wobec Maćka działania i postanowiliśmy je kontynuować.
W ciągu pierwszych trzech tygodni wydawało się, że zmiana otoczenia, terapia farmakologiczna i psychologiczna, nasze oddziaływania przyniosły pożądany efekt. Maciek zachowywał się poprawnie, zaczął pracować podczas lekcji, uczęszczał również na zajęcia kompensacyjno-wyrównawcze w szkole i razem z matką na zajęcia terapeutyczne w poradni.
Niestety okazało się, że było to tylko "rozpoznanie terenu". Chłopiec zaczął ponownie swoim zachowaniem uniemożliwiać pracę nauczyciela i zagrażać innym dzieciom.
Bez wyraźnego powodu biegał po klasie, krzyczał, wył, piszczał, wywracał krzesła, niszczył prace swoich kolegów, wyciskał klej i smarował się nim, udając pijanego przewracał się razem z krzesłem głośno czkając. Podczas przerw obrażał dyżurnych, pluł na nich, zaczepiał starszych uczniów.
Każdą uwagę wychowawcy komentował zwrotami typu : "ty stara wredna czarownico", "jesteś głupia", "utopię cię", "kopnę cię w d...".
Usuwanie go z klasy, wyłączanie z przerw, nie spełniało swojego zadania. Maciek buntował się, odmawiał wykonania jakichkolwiek prac, uciekał.
W trosce o jego dobro, a także nie mogąc pozwolić aby swoim postępowaniem uniemożliwiał normalne funkcjonowanie kolejnego zespoły klasowego i nadal wpływał demoralizująco na wszystkich uczniów, wystąpiłem ( po konsultacjach z dyrekcją i psychologiem ) o skierowanie go na zespół orzekający w celu przyznania mu nauczania indywidualnego.
Matka po długich rozmowach, przedstawieniu jej argumentów za i przeciw wyraziła na to zgodę.
Maciek uzyskał nauczanie indywidualne w wymiarze 6 godzin tygodniowo
( postulowaliśmy 8 godzin ).
Oczywiście zdawałem sobie sprawę z minusów tego rozwiązania, a szczególnie z faktu, że może pozbawić ono Maćka szansy uczenia się zasad współżycia z innymi, rozumienia sytuacji społecznych i współdziałania. Może sprzyjać jego poczuciu odrzucenia i osamotnienia.
Mając to na uwadze i korzystając z wykładni Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu przekazanej 14 marca 2003 roku, która stanowi, że :
"dyrektor szkoły ustala dla ucznia zakres, miejsce i czas nauczania indywidualnego co oznacza, że przepis § 2 ust. 2 ust. 4 cyt. rozporządzenia nie wyklucza, w szczególnych przypadkach, możliwości organizowaniu indywidualnego nauczania w szkole", postulowałem prowadzenie nauczania Maćka na terenie szkoła. Zostało to zaakceptowane przez dyrekcję i matkę ucznia.
Takie rozwiązanie, jak również włączanie Maćka w zajęcia pozalekcyjne organizowane przez szkołę ( uroczystości szkolne, wycieczki, wyjścia do kina, teatru itp.) umożliwiły mu stały kontakt z rówieśnikami.

VII. EFEKTY DZIAŁAŃ

Po ponad trzech miesiącach nauczania indywidualnego, dała się zauważyć znaczna poprawa w zachowaniu Maćka oraz w przyswajaniu przez niego wiedzy.
Chłopiec stał się zdecydowanie bardziej chętny do pracy, potrafi skoncentrować się na wykonywanych zadaniach, współpracuje z nauczycielem,. W szybkim tempie nadrabia zaległości i bez problemu uzyska promocje do klasy III. Jest wyciszony, nie przejawia zachowań agresywnych podczas kontaktów z rówieśnikami Zastanawiamy się już nad próbą stopniowego włączania go do zajęć lekcyjnych całej klasy.
Oczywiście można zapytać czy nauczanie indywidualne dla Maćka jest pozytywnym rozwiązaniem problemu. Ostatecznie dochodzę do wniosku, że na tym etapie jego rozwoju i po wyczerpaniu innych środków, które bezpośrednio nie przyniosły spodziewanych efektów - tak.
Pozytywy dla szkoły :
-możliwa stała się normalna praca w zespole klasowym
-wzrosło bezpieczeństwo dzieci narażonych dotychczas na nieprzewidywalne zachowania Maćka
-ustały pojawiające się uzasadnione pretensje rodziców dzieci uczęszczających z nim do klasy, dotyczące rażąco nierównomiernego rozdzielania wśród dzieci uwagi nauczyciela ( większość czasu wychowawca poświęcał na dyscyplinowanie jednego ucznia )
Pozytywy dla Maćka :
-zdecydowanie więcej się nauczy, w pełni wykorzysta swoje możliwości intelektualne, będzie miał lepsze stopnie ( wzrośnie jego samoocena )
-uzyska bez problemu promocję do następnej klasy
-nie dojdzie do nieodwracalnych i brzemiennych w skutkach sytuacji związanych z jego nieprzewidywalnymi zachowaniami
-angażowany w życie szkoły, stopniowo będzie uczył się bez szkody dla innych pozytywnych kontaktów społecznych.


Facebook - Lubię To:


Komentarze
#1 | Tomek dnia 24. listopada 2015
Kazimierzu wnikliwe i pomocne studium przypadku. Pokazuje też, że nawet przy dużym zaangażowaniu i współpracy pedagoga oraz nauczycieli nie jest łatwo osiągnąć pożądane efekty.

Zabrało mi "wytłuszczenia" mechanizmu, który na pewno znasz, a który dość dobrze tłumaczy dynamikę opisywanych symptomów i zmian. Chłopiec "umierał" z pragnienia uwagi innych osób. Pozytywnej nie umiał sobie zapewnić, więc walczył o tą negatywną. Większość standardowych "kar/negatywnych konsekwencji" nie robi wrażenia, kiedy "umiera się z pragnienia". Często nawet takie kary są dla dziecka de facto nagrodą, bo zyskuje dodatkową uwagę otoczenia. Plan działań był właściwy i przynosił pożądane efekty, ale "tu i teraz" było to niewystarczające. Na nauczaniu indywidualnym nie musiał "bić się" o uwagę. Mógł więc korzystać z pozytywnej uwagi, która jest słodsza niż negatywna. Co motywuje do starań o jej pozyskanie. Chłopiec to był mądry, więc stosunkowo szybko rozwinął tą umiejętność. W dłuższej perspektywie zwiększa to kompetencje społeczne i kapitał emocjonalny, poczucie własnej wartości a tym samym szanse na edukacyjny i życiowy sukces dziecka. Jednocześnie, kiedy znajdzie się w środowisku, gdzie trudniej o uwagę mogą niestety dość szybko "wrócić" wcześniejsze, niekorzystne zachowania. Szczególnie jeśli nie znajdzie kogoś dorosłego kto go "poprowadzi" (będzie autorytetem).
W celu istotnego zwiększenia szans rodziny i dziecka ważna jest poprawa sytuacji "w domu". Kiedy dziecko zazna granic i wsparcia od rodziców, opiekunów "dzieją się cuda", ugaszone jest pragnienie. Temu obszarowi poświęciłeś dużo pracy. Jest to zadanie wyjątkowo trudne i szkoła ma ograniczone możliwości. Rodzice często sami zmagają się z wieloma splątanymi trudnościami.
#2 | Kazimierz dnia 25. listopada 2015
Bardzo dziękuję Tomaszu za obszerny komentarz.
Wydaje mi się, że bywamy stawiani w tak ekstremalnych sytuacjach, że czasem nie pozostaje nam nic innego - myśląc nie tylko o "sprawcy" problemów, ale o osobach/dzieciach narażonych na jego działania - jak zadowalać się efektami "tu i teraz".
Może to i brzmi cynicznie (chyba jednak nie), ale bywa, że - biorąc pod uwagę cały kontekst sytuacji szkolnej - nie ma innego wyboru.
#3 | Krysia_Maz dnia 29. lutego 2016
Kazimierzu, u mnie plan działań był podobny, efekty widoczne przez krótki czas... współpraca z rodzicami ... brak akceptacji sytuacji, brak konsekwencji, brak analizy i rozmowy, brak uwagi etc. Dziś nastąpiła kulminacja zachowań agresywnych wobec dzieci, siebie i pracowników szkoły.Efekt pogotowie i zobowiązanie matki przez dr do ubiegania się o nauczanie indywidualne. Co dalej jutro pokaże...
#4 | Kazimierz dnia 29. lutego 2016
Miałem przypadek pierwszoklasisty podobny do Twojego i skończyło się stosunkowo szybko (przy pełnej współpracy matki - bez tego ciężka sprawa) w Oddziale Psychiatrycznym Dziennego Pobytu. Jest tam szkoła podstawowa oraz 1 klasa gimnazjum (przynajmniej była). Chłopak do nas już nie wrócił. Z matką rozmawiałem wiele razy i dziękowała za wskazanie takiej możliwości.
#5 | Krysia_Maz dnia 29. lutego 2016
Tak wiem o takiej możliwości, np. w Józefowie, było tam starsze dziecko tej Pani ( kl. 2 SP) , ale z racji odległości pobyt na oddziale zamkniętym. Teraz nieco wyciszone, ale zdarzają się trudności. Nie wiem co będzie z moim uczniem, bo współpracy z matką nie ma, póki co pretensje i oskarżenia. Twój przypadek daje nadzieje, że można pomóc.
#6 | Kazimierz dnia 29. lutego 2016
To było w Krakowie, miejscu zamieszkania dziecka.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Newsletter
Aby móc otrzymywać e-maile z PEDAGOG SZKOLNY musisz się zarejestrować.
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

20. kwietnia 2024 13:25
nie pytamy Smile

19. kwietnia 2024 12:12
Tak wpisali sobie do Stand. Ochr. Małol. Sprawdzić w rejestrze seksualnych może dyr. od ręki, gorzej jak wpisali o niekaralności. Wyłączyć z tego pracow. instyt. publicznych.

18. kwietnia 2024 06:53
Czy to nie absurd, że szkoły żądają od strażników miejskich, policjantów, pracowników poradni zaświadczenia, że nie są w rejestrze pedofilów, gdy przychodzą na zajęcia do szkół?

14. kwietnia 2024 11:11
Tak, u mnie też kroją etaty specjalistów.

11. kwietnia 2024 08:58
w Olsztynie bardzo

Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
bullet.png mam te kwalifikacje?
bullet.png warsztaty dla grona
bullet.png prawnik - prawo ośw...
bullet.png poszukuję pracy - s...
bullet.png specjaliści od 1 wr...
Najciekawsze tematy
bullet.png mam te kwalifikacje? [458]
bullet.png warsztaty dla grona [47]
bullet.png poszukuję pracy ... [16]
bullet.png prawnik - prawo o... [1]